Współczesne malarstwo często jest niezrozumiałe, budzi sprzeczne emocje, czasem nawet odstręcza. Ale obrazy brzeźniczanki Małgorzaty Wójtowicz-Cichoń nie zaliczają się do tej kategorii. Są prawdziwym balsamem dla oczu i ducha tych, którzy w sztuce szukają dekoracyjności i odwzorowania piękniejszych aspektów rzeczywistości.
Pochodząca z Krakowa, lecz mieszkająca w Brzeźnicy Małgorzata Wójtowicz-Cichoń od dziecka miała dwie pasje – jedną było malowanie i rysowanie, drugą zwierzęta. Gdy nadszedł czas wyboru kierunku studiów, za namową rodziców zdecydowała się na zootechnikę. Nigdy jednak nie porzuciła pędzli i sztalug, a od przeszło dziesięciu lat poświęca im większość wolnego czasu. Z początku kopiowała obrazy Juliusza i Wojciecha Kossaków, Juliana Fałata oraz innych artystów, jednak z czasem zaczęła od tego odchodzić, próbując wypracować własny styl.
– Sztuka przynosi mi ukojenie. Jeśli mam jakiś problem, przy sztalugach kompletnie o nim zapominam. To takie panaceum na wszelkie moje smutki – wyznaje artystka. Małgorzata Wójtowicz-Cichoń najczęściej maluje swoje ukochane konie, nierzadko w scenach batalistycznych, a także nastrojowe pejzaże. Ale nie unika też innych tematów – martwych natur, aktów, portretów. Choć tych ostatnich długo się obawiała. – Nie wystarczy oddać podobieństwo człowieka, trzeba pokazać jego charakter. Twarz musi wyrażać jakieś emocje, a nie jest łatwo przelać na płótno materię duchową – wyjaśnia. Artystka robi też znakomite zdjęcia, a od czasu do czasu próbuje swoich sił w różnych innych dziedzinach sztuki.
Z malarstwem Małgorzaty Wójtowicz-Cichoń można zapoznać się w siedzibie Towarzystwa Miłośników Ziemi Wadowickiej, które mieści się w Wadowicach, przy ul. Krakowskiej 8. Wystawa prac artystki będzie tam prezentowana do końca czerwca. (eł)
Foto: Edyta Łepkowska
Dodaj komentarz