Babia Góra, jak zresztą każdy inny szczyt, bywa groźna nie tylko zimą. Na skałach i nierównościach terenu łatwo zwichnąć lub złamać nogę, zwłaszcza gdy ktoś zbacza z utartych ścieżek. Przedczoraj wypadkowi uległ naukowiec monitorujący rzadkie gatunki roślin. Spadł, gdy próbował dostać się do trudno dostępnego miejsca, gdzie rośnie okrzyn jeleni – symbol Babiogórskiego Parku Narodowego.
Do wypadku doszło na tak zwanym Szerokim Żlebie. Naukowiec wspinał się do jednego z nielicznych stanowisk występowania okrzynu jeleniego, zagrożonej wyginięciem rośliny osiągającej do 2 m wysokości. – Teren trudno dostępny, ekstremum, prawie pionowe stoki, ustępy, bujne ziołorośla zasłaniające podłoże, mokro, ślisko. Przy wychodzeniu można rozgarnąć zielone kurtyny i wybrać punkt zaczepienia, przy schodzeniu to właściwie na wyczucie. No i spadłem, a prawa noga została między kamieniami – relacjonuje naukowiec swój wypadek.
Doszło u niego do skręcenia i naderwania prawego stawu skokowego. Ratownicy GOPR Beskidy ewakuowali go na noszach kilkaset metrów w dół do Górnego Płaju. Stamtąd przewieźli naukowca quadem do Markowych Szczawin, a następnie służbowym pojazdem przetransportowali go do Zawoi Markowej. W akcji udział wzięło trzech ratowników dyżurnych z Markowych Szczawin oraz dwóch pracowników Babiogórskiego Parku Narodowego.

Dodaj komentarz