Jak już pisaliśmy, 28 czerwca zaginął 33-letni mieszkaniec Zawoi Jakub Kuś. Mężczyzna wyszedł w nocy z domu, a po raz ostatni widziany był późnym popołudniem w poniedziałek. W poszukiwania zaginionego włączyło się biuro detektywistyczne Krzysztofa Rutkowskiego. Niestety, okazało się, że 33-latek nie żyje.
Odnaleziono go około 200 metrów od miejsca, w którym po raz ostatni widziano go żywego. Na zwłoki natknął się na swojej posesji jeden z mieszkańców Zawoi. Mężczyzna kosił trawę, gdy ujrzał ciało zaginionego. Wiadomo już, że Jakub Kuś popełnił samobójstwo. Choć wedle wszelkiego prawdopodobieństwa targnął się na swoje życie w poniedziałek, była jeszcze szansa, by go ocalić. Trwała już bowiem szeroko zakrojona akcja poszukiwawcza. Jak jednak twierdzi Krzysztof Rutkowski, rozpoczęła się ona z pewnym falstartem. Jej uczestnicy nie wiedzieli bowiem, jak dokładnie wygląda poszukiwany…
– Kuba przechodził koło funkcjonariusza straży pożarnej, który był zaangażowany w poszukiwania. Niestety, przeszedł zupełnie swobodnie. Mężczyzna, który nam przekazał tę wiedzę, gdy się dowiedział, że Kuba jest poszukiwany jako osoba zaginiona, był zdziwiony, że nikt nie zareagował. No, ale to są pewne błędy proceduralne, które czasami się zdarzają. My nikogo tutaj nie obwiniamy, jeżeli chodzi o tych, którzy byli na ulicy. Ale dowódcy tych osób powinni zrobić odprawę, przekazać dokładny wizerunek Kuby z obecnej chwili, a nie sprzed kilkunastu lat, tak jak niestety było – powiedział detektyw w czasie konferencji prasowej.
Dodaj komentarz